środa, 4 lipca 2012

Prolog.

2 Września
Siedziałam na niewielkim pagórku przy moim domu i oglądałam piękny zachód słońca i kolorowe niebo pokryte niewielkimi chmurami. Trawa była wilgotna od deszczu. Następnego dnia miałam wylecieć do Londynu, nareszcie wolność.... Choć jednaj nie do końca, mój brat jedzie ze mną. Ech, czy on kiedykolwiek miał własne plany? Słońce już zaszło za horyzontem i niebo rozświetlało tylko kilka pojedynczych promieni. Skierowałam się w stronę wejścia by odpocząć przed lotem.
~*~
Wstałam tuż przed drugą i upewniwszy się kilka razy czy wzięłam wszystkie rzeczy obudziłam Mattew. Zeszłam z bagażami na dół, spojrzałam na stojące w przedpokoju zdjęcie moje i moich przyjaciół, z którymi znałam się od piaskownicy. Łza zakręciła mi się w oku. Zabrałam ze sobą fotografię i wyszliśmy na zewnątrz. Mat włożył torby do bagażnika. Zamknęłam drzwi i odeszłam w stronę auta jeszcze raz oglądając się za sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz