czwartek, 5 lipca 2012

First.


Po wylądowaniu i odebraniu bagaży wyszliśmy przed lotnisko w Londynie właśnie wybiła 4 w nocy. Wsiedliśmy do taksówki i ruszyliśmy w stronę naszego nowego domu.
~*~
Otworzyłam drzwi, weszłam na piętro i otworzyłam pierwszy pokój na prawo z śnieżnobiałymi drzwiami.
- To mój - powiedziałam sama do siebie i postawiłam torby obok łóżka.
Słyszałam kroki Mattew za mną.
- Wow, ale wypas! 
Pokręciłam głową i spojrzałam na niego.
- Taa, mamy cztery łazienki.
Uśmiechnęłam się znacząco i odetchnęłam jednocześnie z ulgą.
- Wow.... - powtórzył.
- Dobra bo ci się płyta zatnie. To twój pokój - wskazałam na drzwi gestem głowy. - O ile wiem to po obu stronach schodów na końcu korytarza są łazienki i w pokojach też są.
- Wow!
- Dobra, zamknij się już!
Zamknęłam drzwi do swojego pokoju i zbiegłam na dół. W korytarzu otwierałam każde drzwi, najpierw znalazłam niewielki pokój z szafą do sufitu, kanapą i telewizorem. Przez cały przedpokój przechodziła szafa, a obok schodów było coś w rodzaju schowka. Na wprost od przedpokoju było wejście do kuchni, która była w pewny sposób połączona z jadalnią, ponieważ nie dzieliła ich żadna ściana. Na lewo był salon z wielkim telewizorem i kanapą. Zauważyłam kolorem zlewające się ze ścianą kolejne drzwi, ostrożnie je otworzyłam, w tym pokoju była pralnia z suszarnią, uśmiechnęłam się sama do siebie.
Poszłam na górę, położyłam się spać w ubraniach.
~*~
Obudził mnie głośny dzwonek do drzwi, rano miał przecież przyjechać samochód ze sklepu spożywczego. Zeszłam ospale na dół i przyjęłam paczkę z jedzeniem, za które wcześniej zapłaciłam. Postawiłam wszystko na blacie kuchenny. Wyjęłam opakowanie płatków kukurydzianych i zalałam je mlekiem. Przeszłam do stołu, usiadłam na szarym profilowanym krześle i zjadłam wszystko co było w misce.Wzięłam prysznic i przebrałam się w czyste ubrania. Zajrzałam do pokoju Mat, spał na podłodze obok łóżka. Zostawiłam mu kartkę z drugą parą kluczy i wyszłam.... Gdy zobaczyłam mury Londyńskiego Liceum wzięłam głęboki wdech. Ten budynek był piękny, cały z czerwonej cegły i wielkim napisem nad wejściem z nazwiskiem patrona szkoły. Wpadłam głównym wejściem,wszyscy się na mnie spoglądali coś szepcząc, przepchnęłam się przez zgromadzony przy wejściu tłum i udałam prosto do gabinetu dyrektora. Przywitał mnie bardzo przyjaźnie.
- Panna... 
- Proszę mi mówić Meg. Wszyscy tak do mnie mówią - uścisnął moją dłoń.
- Wiec panno Meg, od poniedziałku pani i pani brat....
- Mattew. - oznajmiłam.
- Mattew. zagościcie w murach naszej szkoły.
- Owszem.
- No dobrze, proszę jeszcze sprawdzić czy wszystko w dokumentach się zgadza - podał mi zbitek kartek.
- Tak chyba wszystko w porządku. - powiedziałam przeglądając papiery.
- Dobrze w takim razie proszę klucze od szafek. Wszystkie potrzebne książki i przybory już tam są.
Pokiwałam głową i wyszłam. Uderzyłam kogoś otwierając drzwi.
- Ładnie to tak podsłuchiwać ? - uniosłam brwi spoglądając na zmieszanego chłopaka o dość niemrawej posturze i ruszyłam w stronę wyjścia.
~*~
W domu zastałam kompletny bałagan, wszystko było porozrzucane po podłodze.
- Mat!
- Czego? - doszedł mnie dźwięk spadających garnków i talerzy.
- Mat! Posprzątasz tu wszystko!
- Okej,okej....
- W poniedziałek idziesz do Liceum!
- A ty?! - zdziwił się.
- A ja idę z tobą, chyba logiczne. Tu masz klucz od szafki - rzuciłam go w jego stronę. - Tylko go nie zgub, bo nie mam drugiego.[...]

środa, 4 lipca 2012

Prolog.

2 Września
Siedziałam na niewielkim pagórku przy moim domu i oglądałam piękny zachód słońca i kolorowe niebo pokryte niewielkimi chmurami. Trawa była wilgotna od deszczu. Następnego dnia miałam wylecieć do Londynu, nareszcie wolność.... Choć jednaj nie do końca, mój brat jedzie ze mną. Ech, czy on kiedykolwiek miał własne plany? Słońce już zaszło za horyzontem i niebo rozświetlało tylko kilka pojedynczych promieni. Skierowałam się w stronę wejścia by odpocząć przed lotem.
~*~
Wstałam tuż przed drugą i upewniwszy się kilka razy czy wzięłam wszystkie rzeczy obudziłam Mattew. Zeszłam z bagażami na dół, spojrzałam na stojące w przedpokoju zdjęcie moje i moich przyjaciół, z którymi znałam się od piaskownicy. Łza zakręciła mi się w oku. Zabrałam ze sobą fotografię i wyszliśmy na zewnątrz. Mat włożył torby do bagażnika. Zamknęłam drzwi i odeszłam w stronę auta jeszcze raz oglądając się za sobą.