środa, 28 listopada 2012

Fourth

Nie wiedziałam, w którą stronę mam pójść... Tak naprawdę nikogo nie znałam jak i również nie znałam miejsca do którego mogłabym się udać. Wszystko potoczyło się strasznie szybko, mój brat możliwe, że... kocha mnie w inny sposób niż powinien i zupełnie nie wiem co z tym zrobić. Nie mogę sobie tego poukładać jak i tego, że już sprowadza sobie panienki do domu.
~*~
Po dalszych rozmysłach postanowiłam po prostu ruszyć przed siebie bo bezczynne stanie jak słup nie miało dalszego sensu, a ja sama nie chciałam zostać w tym miejscu gdzie przed chwilą .... nieważne. Szłam ulicą między pasem identycznych domów z małymi ogródkami, które miały stwarzać przyjemną atmosferę jednak mimo soczystej zielonej trawy nadal było strasznie szaro i ponuro. Po chwili wyszłam do głównej ulicy, przeszłam koło bram dużego zaludnionego parku i omijając go doszłam do skrzyżowania, zobaczyłam grupkę osób stojących przy liceum, do którego aktualnie chodziłam, a wśród nich znajdował się Eric. Śmiali się i rozmawiali ze sobą dość głośno, nagle spostrzegając mnie zamilkli wymieniając miedzy sobą długie spojrzenia. Chłopak podszedł do mnie trzymając ręce w kieszeni i spinając ramiona.
- Więc ... co tu robisz ? 
Wzięłam głęboki wdech patrząc mu w oczy i próbując coś z nich odczytać, ale na darmo nic mi nie mówiło to spojrzenie. Zdawał się wręcz uciekać przed tym bym cokolwiek w nich zobaczyła. 
- Chyba... marznę - wydusiłam i w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam na sobie nawet swetra tylko samą mocno wyciętą na plecach koszulkę.
Eric uniósł do góry brwi jakby o wszystkim wiedział, wiedział, że ściemniam i dziwił go fakt iż nie mam zamiaru mu wszystkiego powiedzieć. Od początku zdawał się być bardzo tajemniczy, ale to już było obsesyjne, jak dla mnie.... Choć może byłam przewrażliwiona.
- Trzymaj przepraszam, że nie zrobiłem tego od razu. - Momentalnie ściągnął swoją kurtkę i okrył mnie nią, miał wyraz twarzy jakby ... jakby czuł się winny wszystkiego, wszystkiego o czym w sumie nie wiedział.... a może jednak ?
Kiwnął na swoich znajomych głową, a oni podeszli do nas nie spuszczając ze mnie wzroku. 
- Co prawda nie wiem czy się coś stało i co to było, ale spróbujemy cię pocieszyć jak tylko możemy w związku z tym zapraszam do mnie. 
Wszyscy mieli na twarzy litościwe uśmiechy. Podejrzane mi się też zdawały wypowiadane przez niego słowa.... Boże popadłam w jakąś paranoje. 
Skinęłam tylko głową na znak zgody próbując wyrzucić z myśli niedawne wspomnienia. 
~*~
Gdy tylko doszliśmy pod drzwi jego mieszkania, które nieco wyróżniało się od innych, było bardziej ... czyste? Nawet od zewnątrz. Przekroczyłam próg i stanęłam w przedpokoju rozglądając się. Powiesiłam jego kurtkę na wieszaku i kierowana przez niego weszłam do salonu i usiadłam wygodnie na kanapie zagryzając swoje wargi jednocześnie spoglądając na niego i w sumie nie wiedziałam co powiedzieć. Oni usiedli na przeciwko i przyglądali się mi.
- Chcesz coś to picia ?
Pokręciłam przecząco głową i nie wydusiłam z siebie ani słowa.
~*~
Po długim milczeniu i wymianie spojrzeń, długowłosa blondyna, która wydawała mi się znajoma odezwała się  jako pierwsza.
- Do cholery powiedzmy jej !
W tym momencie zdrętwiałam, po głosie rozpoznałam dziewczynę piepszącą się dzisiaj z moim bratem. Parsknęłam momentalnie odwracając wzrok.
- No tak, to ty jesteś tą dziwką, która była dzisiaj u mnie w domu ?!
Zaśmiałam się ironicznie patrząc na nią z nadzwyczajnym jak na mnie uśmiechem.
- Masz specyficzny głos wiesz ? Bardzo szorstki jak na TAKĄ dziewczynę. Choć nie wiem czy to nie za duży dla Ciebie zaszczyt nazywając Cię dziewczyną... Naprawdę, dziwka dużo lepiej pasuje.
Pozostałe osoby, które przysłuchiwały się mojej wypowiedzi po raz kolejny wymienili spojrzenia po czym wbili we mnie wzrok. Jedynie jeden z chłopaków o kasztanowych oczach i czekoladowych włosach ubrany w grube ciemnogranatowe dżinsy wpatrywał się nie we mnie tylko w blondynę, a ta z kolej posyłała mi pełne nienawiści spojrzenie.
- Ach czyli wy jesteście ze sobą? Gratuluje świetnego wyboru dziewczyny. 
Parsknęłam po raz kolejny, a chłopak przeniósł na mnie wzrok. Jasno włosa dziewczyna rzuciła się momentalnie na mnie jak jakaś maszyna, ale w ostatniej chwili Eric ją powstrzymał, zdecydowały dosłownie ułamki sekund. Podniosłam się szybko z kanapy i podeszłam do niej.
- Puść ją.
Spojrzałam znacząco na Erika, który mocno trzymał jej ramiona, a na moje słowa ją puścił,jednak był dość ostrożny.
- Nicol uspokój się, sama tego chciałaś.
Dziewczyna tylko spojrzała na mnie spode łba i głośno oddychała.
- Nicol.... Piękne imię.
Powiedziałam to w taki sposób, że było to równoznaczne z napluciem jej w twarz.... Ogarnęła mnie ogromna pewność siebie.